Adde otwarł oczy i ze zdziwieniem popatrzył na I. oraz na małą gałązkę, którą trzymał w ręku. Potrzebował paru sekund, by powrócić do rzeczywistości i by przypomnieć sobie, co I. mówił przed chwilą. Dopiero wtedy podniósł głowę i uśmiechnął się do półelfa, po czym sam zmierzwił sobie włosy.
- Nie musiałeś, pewnie spadłaby, gdybym się położył - powiedział. - Ale... dziękuję. Ano, jakoś mi się chłodnawo zrobiło. - Potarł energicznie ramiona. - To pewnie przez ten wiatr.
Wstał, otrząsł się z zimna, przeciągnął szybko.
- Może już chodźmy, bo pan Rumianek może się o nas martwić... Poza tym czeka na nas nasze stworzonko! - Uśmiechnął się wesoło. - Właśnie, musimy mu nadać jakieś imię! - Przeskoczył lekko przez pień i wyciągnął rękę do I., choć coś mu mówiło, że półelf nie raczy nawet na niego spojrzeć, tylko pójdzie dalej; ale nie przeszkadzało mu to. - Może ty go nazwiesz, co? Masz sporo czasu na myślenie, bo pewnie ciągle myślisz, przecież tak mało mówisz, no nie? Ach, żartowałem tylko, nie gniewasz się, co?
Elf w końcu zrezygnował z dobrej chęci i chuchnął w dłonie. Już zaczął się zastanawiać nad imieniem dla smoka.
Ostatnio edytowany przez Ismay (2007-08-24 15:17:52)
Offline
I. rzucił jeszcze jedno nieokreślone spojrzenie przed siebie.
- Hmph - "odpowiedział" wymownie, wyrażając w ten sposób - jak miał nadzieję - kompletny brak entuzjazmu, czy choćby zainteresowania, w kwestii smoczego imienia. Cała reszta mogła równie dobrze pozostać bez werbalnej odpowiedzi. Zrobiło się już strasznie ciemno. Niewielki skrawek księżyca zdążył skryć się za horyzontem; światło gwiazd siłą rzeczy nie mogło wystarczyć do rozproszenia mroku. I. zaczął się ponuro zastanawiać, którędy on tu właściwie przyszedł - ostatecznie był duchowo nieobecny, jak zwykle zresztą. W chodzeniu nie było nic wystarczająco fascynującego, żeby trzymać się rzeczywistości.
Offline